czwartek, 3 listopada 2016

Taksówka za 4000 zł, czyli jak PIS upokarza ludzi.



         W ostatnim czasie Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło początek programu „Za życiem”. Jego celem jest zachęta rodziców, a szczególnie matek do rodzenia dzieci niepełnosprawnych, ciężko chorych lub skazanych na śmierć zaraz po urodzeniu. PIS rozpoczęło program od obietnicy dania 4000 jednorazowej pomocy oraz bardzo mglistych obietnic, że jeszcze coś wymyślą. Znając chęć do składania obietnic przez tą partię, obiecają przysłowiowe „gruszki na wierzbie” niż wprowadzą w życie realny program pomocy dla rodziców, którzy znajdą się w tak dramatycznej sytuacji jak świadomość, że ich dziecko urodzi się ciężko chore lub będzie żyło tylko parę godzin po przyjściu na świat. Na razie PIS daje jałmużnę w wysokości 4000 zł, co traktuję jako upokarzający gest.
       Przyznaję sobie prawo wyrażenia opinii w tym bardzo trudnym temacie, jako ojciec niepełnosprawnej 10letniej córki, która od urodzenia musi się zmagać ze swoją wadą każdego dnia. Jej niepełnosprawność jest na tyle głęboka, że będzie jej towarzyszyć do końca życia i ma wpływ na funkcjonowania całej rodziny. Przez swój krótki żywot przeszła 9 operacji, jest dzielną dziewczynką, z której jestem dumny jako tata. Cieszę się, że mimo swojej niepełnosprawności toczy w miarę normalne życie. Wiem też, że są dzieci, których niepełnosprawność jest na wiele gorszym poziomie i jestem pełen świadomości, z jakimi tragediami wiążę się opieka nad nimi dla rodziców. I jakie trudne decyzje muszą rodzice podejmować, zarówno podczas ciąży jak już po urodzeniu.
Jestem wściekły jak Jarosław Kaczyński, facet bez krzty empatii mówi o „dzieciach zdeformowanych”, śmiertelnie chorych. Co ten facet może wiedzieć, jak może używać tak brutalnego języka? Jakim trzeba być perfidnym człowiekiem, by móc takie słowa kierować do rodziców, którzy przeżywają swoje największe tragedie w życiu, gdy widzą swoje niepełnosprawne dzieci lub umierające, odchodzące z tego świata zaraz po urodzeniu? I jeszcze się dowiaduję, że PIS wycenia te nieszczęścia na jednorazową pomoc w wysokości 4000 zł?! Żałosne są słowa min. Rafalskiej, która mówi, że ci rodzice w tych ciężkich chwilach te pieniądze potrzebują na taksówkę! Gdy słyszę te wszystkie frazesy, obietnice i bezczelne sformułowania z ust polityków Prawa i Sprawiedliwości ogarnia mnie złość i wściekłość. Do tego jeszcze dorzucają wątek religijny, mówiąc że czynią to dla chwały Boga i wiary. Wychodzi na mównicę taki Kaczyński, mówi o rodzinie i dzieciach (choć nigdy nie był ojcem i mężem!), poucza, obraża, używa języka brutalnego, a do tego wyciera sobie usta wiarą katolicką. Ten facet nie ma z tym nic wspólnego. Nie ma prawa powoływać się na Boga i zmuszać ludzi do podejmowania decyzji wbrew swojej woli. Zarówno ludzie wierzący i niewierzący, matki i ojcowie, mają prawo podejmować decyzje za życiem czy innym rozwiązaniem. Nikt, nie ma prawa narzucać im swojej woli, szczególnie facet, który nie ma nic wspólnego z uczuciami o których tu piszę.
Starałem się dokładnie przeanalizować projekt pomysłu świadczenia 4000 zł, wpisanego w projekt „Za życiem”. Czytałem wiele komentarzy i analiz na temat zalążku tego programu. Jak pisałem we wstępie, nie wierzę, że PIS opracuje realny program pomocowy, będzie raczej opierał się na haśle kilkutysięcznej pomocy. Spotkałem się ze skrajnymi stwierdzeniami (z którymi można się nie zgadzać), takimi jak te, że owe 4000 zł wystarczą akurat za chrzest i pogrzeb, by Kościół swoje zarobił. Były także głosy, że każda pomoc to krok w dobrym kierunku. Ja uważam, że rozdawnictwo pieniędzy nie jest dobrym rozwiązaniem. Jednorazowym świadczeniem, nie zastąpimy kompleksowej pomocy rodzicom i ich chorym dzieciom. Ja jednak boję się innej rzeczy. Jestem pełen obaw, że deklaracja pisowskiego rządu, że każda matka otrzyma pieniądze za urodzenie niepełnosprawnego dziecka, spotka to się ze stworzeniem mechanizmu zarobkowego dla rodzin patologicznych. Nie trudno sobie wyobrazić sytuację, gdzie kobiety z marginesu społecznego będą zachodzić w ciążę, potem, pić, palić lub ćpać podczas niej, nie zwracając uwagi na zdrowie dziecka po to tylko by po urodzeniu zainkasować obiecane pieniądze, a potem to dziecko oddać lub porzucić. PIS zaraz będzie krzyczeć, że takiego ryzyka nie ma, ale widząc co się dzieje wokół, jakie informacje dochodzą z mediów o patologicznych rodzinach, nie mam wątpliwości, że znajdą się tacy, którzy będą chcieli pomysł PIS wykorzystać jako źródło dochodu.
Jest jeszcze jeden aspekt podejścia do niepełnosprawności dzieci, charakterystyczny dla Prawa i Sprawiedliwości. Nie boję się postawić tezy, że ta partia chce walczyć z faktem, iż niepełnosprawność staje się publicznym tematem. Uważam, że PIS chce obraz ciężko chorych dzieci schować, a najlepiej zamknąć go w czterech ścianach rodzinnego domu. Od wielu miesięcy różni ministrowie, posłowie i czołowi politycy tej partii z pogardą mówią o niepełnosprawnych dzieciach. Przypomnę tylko słowa Wiceminister edukacji o tym, by niepełnosprawne dzieci nie uczyły się we wspólnych klasach ze zdrowymi dziećmi, bo to źle wpływa na ich rozwój. Jest szereg wypowiedzi, które mają na celu spychanie tych osób na margines społeczny, jakby tego trudnego tematu nie było lub też miał małe znaczenie społeczne. Już kiedyś w historii, była taka ideologia, która osoby niepełnosprawne marginalizowała i segregowała od reszty zdrowego społeczeństwa. Tak postępowali faszyści, zdrowa rasa panów. I jak słyszę Kaczyńskiego i pisowskie elity, od razu sobie to przypominam. Bo czym się różnią pochwały dla dzielnych, zdrowych, chłopców z ONR z poniżającymi wypowiedziami na temat „zdeformowanych dzieci” od idei faszyzmu?
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz